„PRZYWÓDCY” PAWŁA FERDKA PREMIEROWO NA FESTIWALU IDFA
Dziś rozpoczęła się 26. Edycja Festiwalu IDFA. W Amsterdamie swoją światową premierę będzie miał najnowszy dokument Pawła Ferdka – „Przywódcy”. Film zostanie zaprezentowany w pozakonkursowej sekcji Kids & Docs. Zapraszamy do czytania recenzji tego filmu.
„Przywódcy” Pawła Ferdka przywodzą na myśl najlepsze polskie dokumenty lat 70. (w szczególności „Szkołę podstawową” Tomasza Zygadły). Punktem wyjścia są wybory samorządowe w jednej z warszawskich szkół podstawowych. W tym mikroświatku jak w soczewce skupia się świat wielkiej polityki. Wszystko jest tu absolutnie na serio, od pierwszej do ostatnich chwili. I właśnie owo „na serio” najbardziej przeraża.
Śledzimy kampanię wyborczą czwórki kandydatów: Marcela, Kaisa, Heleny i Filipa. Dzieci pragną tylko jednego – zwycięstwa. Dlaczego im tak zależy? Bo dzięki wygranej znajdą się na szczycie szkolonej hierarchii, zdobędą uprzywilejowaną pozycję, akceptację i szacunek wśród rówieśników. Dla wygranej robią wszystko: częstują potencjalnych wyborców smakołykami, przygotowują hasła, kolorowe plakaty, ulotki, zwołują rodzinny sztab wyborczy, obiecują gruszki na wierzbie i co najgorsze, potrafią zjednoczyć się tylko w jednym celu – by wykończyć najmocniejszego kandydata. Na czas wyborów szkoła zmienia się w arenę politycznych sporów, uczniowie co chwilę składają kolejne obietnice, jest debata z udziałem dorosłego moderatora, obietnice składane w kuluarach, cisza wyborcza, biało-czerwona urna do głosowania. Jest też olbrzymia presja i emocje, z którymi nie wszyscy potrafią sobie poradzić. Gorączkową atmosferę podgrzewają rodzice, którzy w myśl zasady – jak mówi jeden z nich – szara masa ginie w tłumie, wpajają w swoje pociechy własne wzory zachowania, by – jak sądzą – szybciej poznali smak tego, co czeka ich w dorosłym życiu.
Tylko ktoś naprawdę beztroski mógłby stwierdzić, że „Przywódcy” to tylko naiwna gra dzieci w politykę. Tocząca się na naszych oczach walka o władzę nasuwa niepokojące skojarzenia i wnioski. Przecież Marcel, Kais, Helena i Filip to nasi przyszli przywódcy. Jak będzie wyglądało życie, kiedy oni będą rządzić? Czy może sami nie jesteśmy za to wszystko odpowiedzialni?
Siłą „Przywódców” jest pewne poczucie niedosłowności. Film nie jest prostym, rzucanym na prędko oskarżeniem. Kamera Ferdka przez niespełna godzinę wnika w obserwowany mikroświatek, przebija się przez psychospołeczną rzeczywistość, aby dogłębnie ukazać problem. Kto jest winien? Świat, media, szkoła, rodzice? W ostatniej scenie spoglądamy w oczy zwycięzcy, który wygrał tylko dlatego, że umiejętnie składał obietnice trafiające w potrzeby wyborców. Widać w nich strach, jaki ogarnia bezbronne dziecko.
Daniel Stopa